Łączna liczba wyświetleń

sobota, 18 lutego 2012

Lou xx ♥


Jesteś z Louisem już od ponad roku. Jednak ostatnio coś się dzieję. Nie spotykacie się już tak często, a nawet gdy już do tego spotkania dochodzi to nic się nie klei. Jesteś przygnębiona. Boisz się, że to oznacza koniec, ale najpierw musisz poważnie porozmawiać z Louisem. *biiiiiiiiiiiiiip* Poczta głosowa. Po raz kolejny.
Zarzucasz na siebie płaszcz i wychodzisz. Pada deszcz, jest szaro. Na ulicach jest pusto. Idziesz tylko ty, trzymając w ręku telefon, czekając aż zadzwoni.
Cała przemoknięta wchodzisz do kawiarni. Waszej ulubionej. To tu się poznaliście. To tu Lou … Ledwo powstrzymałaś się od płaczu. Siadłaś przy stoliku, znajdującym się koło okna. Patrzyłaś na rwące ‘ rzeki ’ pojawiające się na ulicy. Nagle w wejściu pojawił się Harry, najlepszy przyjaciel Lou. Od razu podszedł do Ciebie. Usiadł na krześle naprzeciwko. Ty byłas lekko zakłopotana.
- Musimy porozmawiać. Mamy problem.
- Jaki ? Taki że Louis mnie już nie kocha i nie umie powiedzieć mi tego w twarz ? Taki, że to wszystko było złudzeniem i on to sobie uświadomił ?
-  Co ? Nie , nie. Louis Cię kocha. Nad życie. Mówi że, przy Tobie znalazł swój skarb jakim jest miłość. Ale teraz …
Nie wiedziałaś co mówić, do tej pory byłaś pewna, że to będzie już koniec jednak teraz już nie miałaś pojęcia o co chodzi.
- Ale teraz Lou jest załamany. Czemu ty mu to zrobiłaś ? Przecież jesteś dla niego stworzona. Nawet ja to mówię, chociaż jestem o niego z lekka zazdrosny *lekko się uśmiech*
- Ja coś zrobiłam ? Za bardzo go kochałam ? Chciałam poświęcić dla niego wszystko ? Bo to dla mnie nie było przyzwyczajenie, czy jakieś spłacanie długu. To nie miało, nie ma definicji. Kocham go, po prostu kocham. Przez lata walczyłam z własnymi uczuciami bo bałam się smutku, cierpienia czy samotności. Jednak zawsze wiedziałam, że prawdziwa miłość jest ponad wszystkim, że ją kiedyś znajdę i lepiej umrzeć niż przestać kochać. Kiedy już go poznałam wiedziałam, że już chcę być z nim na zawsze… Chciałam zawsze mieć go przy swoim boku niezależnie od wszystkiego .
- Ale on Cię widział. Widział Cię z nim…
Zbladłaś. Nie widziałaś o co chodzi. Że niby ty zdradziłaś Louisa? Wybuchłaś śmiechem, a do tego tak głośno, że jakiś człowiek siedzący obok Was obrócił się w Twoją stronę z miną , jakby patrzył na idiotę, a raczej idiotkę. Ale tak naprawdę czułaś się jak idiotka. Może byłaś gdzieś z jakimś chłopakiem i tego nie pamiętasz ? Nie , przecież to niemożliwe. Odkąd jesteś z Louisem jedynymi osobami płci przeciwnej, z którymi rozmawiałaś był Twój starszy brat, tata i chłopaki z jego zespołu i … twój przyjaciel Tony ! Teraz już sobie uświadomiłaś… Wszystko zaczęło się psuć od momentu kiedy ty spotkałaś się z Tonym , po tym jak zostawiła go dziewczyna. Był wtedy załamany, a jako, że znacie się od małego zadzwonił do Ciebie i spotkaliście się w kawiarni nieopodal twojego domu. To wtedy Lou musiał Was widzieć…
- Harry, to nie tak jak on myślał …
- [ Twoje imię ] ! Louis kocha Cię jak nikogo innego. Naprawdę jesteś świetna dziewczyną , ale powiedz mi prawdę. Musze go jakoś przygotować…
-Ten chłopak, z którym mnie widział to mój przyjaciel, znam go od dziecka. Tego dnia zostawiła go dziewczyna. Był załamany. Zadzwonił do mnie i poprosił, żebym się z nim spotkała. Znam go na tyle dobrze, żeby wyczuć, że cos jest nie tak. Od razu po telefonie wyszłam i spotkałam się z nim… Lou mówił Ci gdzie nas widział ?
- Siedzieliście w kawiarni, nie daleko Twojego domu.
- Moje przypuszczenia się potwierdziły. On mnie widział z Tonym ! Przecież już mu o nim opowiadałam…
- Czyli … ty nie spotykasz się z żadnym innym ?
- Nie.
- Czyli… kochasz tylko Lou ?
- Tak. Tylko jego. Bo kiedy jest przy mnie, wszystko nabiera sensu…
W tej chwili spod stolika Harry wyjął telefon.
- Louis, idioto, słyszałeś ?
Rozłączył się i odłożył go na stół.
Usłyszałaś jak drzwi kawiarni ktoś otwiera. Odwróciłaś się. Przy wejściu stal Louis. Od razu Cię ujrzał. Przebiegł pomiędzy stolikami i już znajdował się przy Tobie. Poczułaś to Ciepło w środku, które towarzyszyło Ci zawsze gdy Lou znajdował się koło Ciebie.
- To ja już was zostawię. – powiedział Harry i wyszedł, obracając się jeszcze kilkakrotnie.
Wstałaś. Lou zbliżył się do Ciebie patrząc błagalnie w Twoje oczy. Mocno Cię obejmując , całował Cię po głowie.
- Lou, może wyjdziemy stąd ?
Louis nie odzywając się słowem wziął Cię na ręce i wyniósł wprost pod kawiarnianą markizę. Deszcze dalej padał. Z markizy ze wszystkich stron ciekły strumienie wody. Lou postawił Cię, po czym klęknął. Z okna przy którym staliście, wyglądali wszyscy ludzie, którzy byli w kafejce.
- [ Twoje imię ] , kochanie, przepraszam. Przepraszam Cię za to, że jestem o Ciebie zazdrosny, ale przecież zazdrość jest objawieniem miłości, zazdrość to rzecz normalna, choć życie uczy, że nikogo nie można mieć na własność. I właśnie tego się bałem.
Po Twoich policzkach kolejny raz płyną łzy. Tym razem to łzy szczęścia.
Lou wstał. Otarł Twoją twarz i delikatnie Cię pocałował. Ty mocno go przytuliłaś.
- Jak mogłeś takie cos podejrzewać? Przecież wiesz, że kochałam, kocham i będę kochać tylko Ciebie. Już zawsze.
Na twarzy Lou pojawiła się kropla, ale nie był ot deszcz. Teraz ty otarłaś mu łzę. Lou wziął Cię na ręce i wyniósł poza markizę. Ty nogami oplotłaś jego kolana i pośród strug deszczu lecących z nieba, na pustej ulicy staliście wy – wtuleni w siebie, całując się przeżywaliście te wspaniałe chwile . I zrozumiałaś , że świat jest wypełniony miłością, niezależnie od tego jak się ona objawia. To miłość wybacza i oczyszcza z win, a żadna miłość nie jest niepotrzebna. Siła miłości nigdy nie ginie – jej moc przeżywa wszystko i objawia się na wiele sposobów, ale nie warto o niej rozmawiać. Ona przemawia własnym głosem właśnie w takich chwilach, jaką ty właśnie przeżywałaś.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz