Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 21 lutego 2012

Zayn cz. 2 ; ))


Paręnaście minut później pod Twój dom podjeżdża auto. Wyglądasz przez okno. To Zayn.
- Córciu, Twój kolega do Ciebie przyjechał, mówi żebyś na chwilę wyszła.
- Powiedz, że mnie nie ma.
- Ale ja już powiedziałam, że zaraz zejdziesz…
- Mamo !
- Oj córciu, on tak ładnie poprosił !
Zdenerwowana zeszłaś na dół. Wyszłaś przed dom trzaskając drzwiami. Zayn rzucił się w Twoja stronę. Ty byłaś zapłakana, ale udawałaś obojętną.
- [ Twoje imię ] ! Zrozum , to jest tylko moja koleżanka ! Nic mnie z nią łączy ! Kocham tylko Ciebie ! Uwierz mi !
- Zayn skąd mam wiedzieć ? Nie było mnie 2 tygodnie, mogło się w tym czasie dużo zmienić …
- Ale nie zmieniło się to, że Cię kocham !
W tej chwili coś ruszyło Cię za serce. Powoli zaczęło do Ciebie docierać, że chyba byłaś przewrażliwiona. Zazdrość to rzecz normalna, choć życie uczy, że nie można mieć nikogo na własność…
- Zayn, ale ...
- Możesz mi nie wierzyć. Ale zrozum przynajmniej, że znaleźć taką osobę jak ty to … to był cel mojego życia. Pozwolić, aby moja miłość objawiła się bez granic i wypełniła pustkę, by usprawiedliwiła wszystko co było głupie , bo robiłem to z miłości, by pozwoliła mi być bliżej ludzi, których los postawi na mojej drodze. By była. Zrozumiałem, że każdy z nas nosi w sobie zegar i aby wiedzieć,  że jakaś osoba jest naszą drugą połówką, wskazówki obydwóch tych osób muszą wskazywać tę samą godzinę , co do sekundy. Nie zdarza się to codziennie, lecz jeżeli spotkamy taką osobę, za najwyższy cel musimy postawić sobie już nigdy nie wypuścić jej ze swoich rąk. I wiem, że tą osoba jesteś ty. I …
- Zayn , ale ja chciałam tylko powiedzieć , że przepraszam, i że jestem chyba za bardzo o Ciebie zazdrosna … Bo za bardzo Cię kocham, ale musze przyznać, że takich pięknych słów jeszcze nigdy nie słyszałam…
Łzy poleciały po twoim policzku, ale tym razem były to łzy szczęścia. Zayn Cię mocno przytulił. Mocniej niż na lotnisku, a do tego w tym uścisku było cos więcej…
- Następnym razem, kiedy będę zazdrosna , to po prostu mnie uderz w twarz…
- Nie będę Cię bił !Ale zamiast uderzenia w twarz, może być chyba całus?
- Oczywi...
Zayn mocno Cię pocałował. Uniósł Cię do góry i tak zastygliście. I było słychać tylko wzdychanie Twojej mamy wyglądającej przez okno …




poniedziałek, 20 lutego 2012

Zayn : )


Imagine Zayn : D
Letni ranek. Jesteś w samolocie. To już dzisiaj wracasz do Londynu od swojej cioci z Polski. Już od dawna na to czekałaś, chciałaś zobaczyć Zayna. Choć mimo codziennych, półgodzinnych rozmów przez telefon, chciałaś poczuć już jego bliskość. Chciałaś go objąć, poczuć jego usta na swoich. Uwielbiałaś to w jaki sposób łapał Cię za talię, przyciągał do Siebie i całował. Uwielbiałaś jego każdy kawałek, wszystko co z nim związane.
Samolot wylądował. Już chwilę później odbierasz swój bagaż i jak najszybciej udajesz się do wyjścia z terminalu.  Już go widzisz. Za szybami stoi Zayn. On najwyraźniej jeszcze Cię nie widzi. Przechodzisz przez ruchome drzwi, a chłopak właśnie Cię zauważa. Stoi pośród grupy ludzi którzy trzymają w rękach kartki z imionami i nazwiskami osób, na które czekają. On w ręku trzyma kartkę ‘ Ta jedyna’ . Na Twój widok uśmiecha się słodko, podobnie jak ty. Podbiegasz do niego i rzucasz się w jego ramiona. On mocno Cię obejmuje i nie puszcza. Podnosi Cię na rękach wyżej, po czym całuje w usta, stawia na ziemi i jeszcze mocniej przytula.
- Tęskniłam – mówisz mu cicho patrząc prosto w oczy.
- Ja bardziej . – odpowiada Zayn i mocno Cię całuje.
….
Po tym jak Zayn odebrał Cię z lotniska, i po 2 godzinnym spacerze odwiózł Cię do domu.
- A! Zapomniałem CI powiedzieć. Dzisiaj o 18 idziemy do kina. Już dawno zarezerwowałem miejsca, bo chciałem Cię godnie przywitać. Będę po Ciebie po 17. Pamiętaj , kocham Cię .
Na pożegnanie pocałował Cię w usta i wyszeptał
- Wiesz, że jesteś najważniejsza …
Weszłaś do domu. W drzwiach czekali już Twoi rodzice aby Cię powitać.
….
Weszłaś do swojego pokoju. Miałaś jeszcze dość czasu do przyjazdu Zayna. Najpierw postanowiłaś zobaczyć co się dzieje na świecie, więc włączyłaś komputer.  Oczywiście pełno wiadomości, nowych plotek, romansów, Lady GaGa znów szokuje, Zayn Malik z dziewczyną w parku, obrzuceni mięsem …  ‘
- CO ?! WRÓĆ. Bla bla bla , ZAYN MALIK Z DZIEWCZYNĄ W PARKU. ?! – krzyknęłaś na cały głos.
Zdjęcia. Są jak nic. Twój Malik z jakąś dziewczyną krzątający się po parku. Zamknęłaś laptop. A raczej trzasnęłaś. Wzięłaś do ręki telefon. Zayn. Sms. ‘ Zayn, nie było mnie zaledwie dwa tygodnie… możesz tę drugą zabrać do kina.  ‘
Chwilę później rozbrzmiewa dźwięk dzwonka. Dzwoni Zayn. Odbierasz, ale nie dajesz mu dojść do słowa … Po chwili ‘monologu’ rozłączasz się. Zaczynasz płakać. Dzień, na który tyle czekałaś okazał się koszmarem…
CDN . : >




CD o Hazzie : )


Harry odprowadził Cię do domu.  Pod samym wejściem jeszcze raz Cię mocno Cię objął i pocałował. Weszłaś do domu. Wbiegłaś na górę, zamknęłaś pokój i stanęłaś na jego środku. Przygryzłaś usta, po czym zaczęłaś skakać i drzeć się na cały dom. *puk* Znowu ten dźwięk. Odwróciłaś się. Harry stał  naprzeciwko. W ręku trzymał kartkę : ` Może to powtórzymy? J ‘ . Wzięłaś do ręki kartkę i napisałaś na niej ‘ Z chęcią J ‘ po czym pokazałaś ją Harremu. Chłopak słodko się uśmiechnął i szybko podniósł kartkę, na której napisane było ‘ A teraz już dobranoc i mam nadzieję, że słodkich snów o mnie J Chyba się zakochałem … J ‘. Na twojej twarzy pojawił się uśmiech. Nawet nie. To był poważny szczękościsk. Ległaś na łóżku. Nie mogłaś spać, no bo jak po takim dniu można by było zasnąć. Uśmiech, znaczy szczękościsk , nie schodził z Twojej twarzy.
…..
Podczas poprzedniego tygodnia codziennie wracałaś ze szkoły razem z Harrym. Dziewczyny w szkole za nim biegały, ale on na żadna z nich nie zwracał uwagi. Wszystkie przerwy spędzał z Tobą. Nie mogłaś w to uwierzyć, ale wreszcie stało się cos niezbyt przewidzianego… Ostatnia lekcja. Dzwonek. Wychodzisz z klasy, zawsze stał już przed nią Harry, jednak tym razem nie było tak. Rozglądasz się, lecz nigdzie go nie widzisz. Idziesz korytarzem, skręcasz już do wyjścia myśląc, że chłopak będzie czekał przed szkołą, nagle zatrzymujesz się. Kilka metrów dalej stoi Harry, ale nie sam. Na szyi ‘wisi’ mu jakaś dziewczyna i ... namiętnie się całują. Odwracasz się na pięcie i z płaczem biegniesz w drugą stronę. Harry Cię zauważa. Biegnie za Tobą.
- [Twoje imię] ! Zaczekaj ! To nie to …
- Zostaw mnie rozumiesz, zostaw ! Nie chcę Cię już więcej widzieć !
Wybiegasz tylnym wyjściem ze szkoły. Nie zatrzymując się biegniesz w stronę domu. W mgnieniu oka stajesz już przed swoimi drzwiami. Otwierasz je raptownie i szybko wbiegasz po schodach do twojego pokoju. Opierając się o ścianę powoli ześlizgasz się po niej. Siadasz na podłodze. Trzymasz się za głowę nie wiedząc co dalej robić.  Dzwoni Twój telefon. To Harry. Odrzuć. Po chwili dźwięk dzwonka znowu brzmi. Odrzuć. Cały czas widzisz przed swoimi oczami Harrego w objęciach tej dziewczyny. Wstajesz, rozbijasz się po swoim pokoju bez celu. Nagle słyszysz ten dźwięk. Podchodzisz do okna, ale nawet nie wyglądając zasłaniasz żaluzje. Twój telefon znowu dzwoni. Odrzuć. Nie wiedziałaś gdzie się podziać. Wreszcie otworzyłaś drzwi od pokoju i szybko zbiegłaś na dół. Założyłaś trampki i złapałaś lekką kurtkę. Wybiegłaś z domu trzaskając drzwiami. Spojrzałaś się na dom Harrego. Łzy nie przestawały spływać po twoim policzku. Odwróciłaś wzrok w drugą stronę i pobiegłaś przed siebie.
Niedługo później znalazłaś się już przy małym stawie. Stałaś na jego brzegu patrząc na odbicie zachodzącego właśnie słońca. Było cicho. Co pewien czas rozlegał się tylko cichy `plusk`. To twoje łzy, które spadały do wody.
- [ Twoje imię ] !
Słyszysz glos Harrego. Rozglądasz się, lecz nigdzie go nie widzisz. Znowu wpatrujesz się w odbicie słońca na wodzie. Chcesz już usiąść, gdy nagle czujesz, że ktoś kładzie rękę na twoim barku. Bardzo się przestraszyłaś i odskoczyłaś, co spowodowało, że… wpadłaś do wody. Może i ten staw nie był zbyt duży, ale za to bardzo głęboki, a ty nie umiałaś pływać. Nic nie widzisz, ale w pewnej chwili słyszysz jak ktoś wskakuje do wody. Czujesz, że łapie się najpierw za rękę, a później zarzuca na plecy. W tej chwili zemdlałaś…
Ocknęłaś się na brzegu. Nad Toba ktoś stał. Powoli przetarłaś oczy. To był Harry. Widząc go szybko się podniosłaś.
- Co ty tu robisz ? Nie powinieneś być z nią ?
- O to samo mógłbym spytać Ciebie …
- Słucham ?!
- Chyba przez ten cały czas powinnaś spotykać się ze swoim chłopakiem, a nie ze mną … w ogóle czemu mi nie powiedziałaś ?
Otworzyłaś szeroko oczy ze zdziwienia.
- Harry idioto ! Ja nie mam chłopaka ! Znaczy myślałam, że my …
- Dzisiaj w szkole podeszła do mnie ta dziewczyna i mi wszystko powiedziała, a później jak sama chyba widziałaś, rzuciła się na mnie. Od razu ją odepchnąłem i zobaczyłem wtedy Ciebie. Proszę Cię, chcę znać prawdę…
- Chcesz znać prawdę ? Dobrze. Kocham takiego jednego chłopaka. Niedawno się wprowadził obok mnie. Jest moim ideałem. Kocham jego oczy, jego uśmiech. Kocham wszystko co z nim związane. Myślałam… myślałam, że on też coś do mnie czuje. Ale okazało się, że po prostu tylko mnie tu znał i przy pierwszej lepszej okazji, zobaczyłam, że to wszystko co się pomiędzy nami wydarzyło było tylko złudzeniem … Bo to było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwie.
Teraz Harry otworzył szeroko oczy. Te piękne, wielkie oczyska…
- To znaczy, że ty nie masz żadnego chłopaka ? Znaczy, że ona kłamała ? Jaki ja byłem głupi !
- Czemu ty jej uwierzyłeś ?
- Bo ja i tak cały czas się zastanawiałem , jak taka dziewczyna jak ty może być sama. A kiedy ona mi to powiedziała… I przyrzekam Ci , ona się na mnie rzuciła ! Nie na odwrót, uwierzysz mi ? Przecież zawsze część spraw trzeba puścić w niepamięć, pozbyć się ich…
- Harry, ale … ale wiesz, że to musiało być pierwszy i ostatni raz ? … a teraz musisz bardzo się postarać, abym ci wybaczyła i to nie będzie takie łatwe . – mówiąc to lekko się uśmiechnęłaś.
- Trudno, ale bezgraniczna miłość sprawia, że wszystko przeradza się w poświęcenie, a my zaczynamy walczyć o to na czym najbardziej nam zależy…
Mówiąc to Harry powoli zbliżał się do Ciebie. Patrząc Ci prosto w oczy wyszeptał ‘ Kocham Cię. Od pierwszego dnia kiedy Cię zobaczyłem, pamiętaj, tylko Ciebie. ‘
Pocałował Cię. To był długi pocałunek. Zrozumiałaś wtedy że tylko wtedy, gdy kochasz, tworzysz cos wartościowego. Kiedy kochasz, nie musisz rozumieć tego, co się wokół dzieje, bo to co najistotniejsze toczy się wokół Ciebie.
- A więc wybaczysz mi ? – spytał Harry.
To była magiczna chwila, w której Twoje jedno ‘tak’ lub ‘nie’ mogło odmienić nie tylko Twoje dotychczasowe życie.  Nie mówiąc nic mocno przytuliłaś Harrego.
- Mam nadzieję, że to oznacza tak- wyszeptał i pocałował cię w głowę. I zostało wam tylko usiąść, cieszyć się sobą i oglądać gwiazdy…




sobota, 18 lutego 2012

Niall , mrr. ; )


Zimowy wieczór. Twój dom. Razem z Niallem siedzicie przy stole, na którym leży wielki album ze zdjęciami.
- O ! A to jest z  moich 5 urodzin ! To wtedy, gdy moja mama weszła do kuchni po tort, ty siedziałeś z nim pod stołem, cały obsmarowany lukrem. A do tego połowy tortu już nie było, nie zapomnę Ci tego [ śmiech ]
- Ale ja chciałem tylko spróbować ! Ale był śmietankowy… No i co ja poradzę, byłem żarłokiem !
- Byłem ? – pytasz się parskając śmiechem.
- Oj tam, cicho siedź ! Ja przynajmniej nie próbowałem się nauczyć latać skacząc z okna !
- Przestań, byłam mała i głupia.
- A tutaj są zdjęcia z tej wycieczki szkolnej, na której się zgubiliśmy w lesie.
- Taaaak. Wszyscy nas wtedy szukali, a my siedzieliśmy i jedliśmy jagody.
- To były czasy… Ale ważne, że ciągle jesteśmy razem …
- Chyba ciągle jesteśmy przyjaciółmi [ śmiech ]
- Tak ,tak , o to mi chodziło…
Niall posmutniał. Widziałaś to, ale się nie odzywałaś.
- Przyniosę laptop, tam mam jeszcze więcej kompromitujących zdjęć *uśmiech*
Chwile później siedziałaś znowu przy stole. Czekasz aż włączy Ci się laptop. Jest. W prawym dolnym rogu pokazuje ci się powiadomienie, twoja przyjaciółka wysłała Ci jakieś zdjęcie.  Otwierasz. Wstrzymujesz oddech, trzęsiesz się. Nie z zimna, to raczej powoli ogarniający Cię smutek. Zaczynasz płakać. Niall szybko zamyka laptopa. Siada bliżej Ciebie i Cię przytula.
- [ Twoje  imię ], nie płacz, proszę , on jest idiotą.
Na zdjęciu widać było jak twój chłopak całuje się z dziewczyną z Twojej klasy . Ty cały czas płaczesz. Nic nie mówiąc wtulasz się w przyjaciela. On nie wytrzymuje.
- Wiesz ile na to czekałem ?  Wiesz ile czekałem na taki moment ? Czy ty nie rozumiałaś, że Cię kocham ? Wiedziałem o tym. Wiedziałem o wszystkim co robił Freddie. Nie mówiłem Ci tego, bo byś mi nie uwierzyła. Byłem pewny, że ty go kochasz i dochodziło to do mnie. Za każdym razem kiedy widziałem was razem … wiesz co czułem ?Cierpiałem. Bo miłość zawsze przynosi to cierpienie. To pole walki, bezsenne noce, niekończące się pytania, czy dobrze postępuję. Ale nie bałem się tego, bo jedynym sposobem na uniknięcie bólu było by wyzbycie się miłości.
Przestałaś płakać. Odsunęłaś się od Nialla.
- Czemu mi tego wcześniej nie powiedziałeś , ja…
- Tak wiem. W tej właśnie chwili zniszczyłem nasza przyjaźń. Te kilkanaście najlepszych lat. Pewnie teraz nie chcesz mnie tak bardzo widzieć, jak ja bardzo chcę zostać przy Tobie, niezależnie od wszystkiego…
- Czyli w ogóle nie chcesz przy mnie zostać ?
- Słucham ? – zapytał zdziwiony Niall.
- Niall, czemu mi pacanie wcześniej tego nie powiedziałeś ? Kocham Cię. Myślałam, że to tylko przyjaźń, ale to … to przerodziło się w coś więcej. Bałam się, że ty nie czujesz tego samego… A gdy pojawił się Freddie , przy nim po prostu próbowałam się od Ciebie odzwyczaić…
Chłopak patrzył Ci się prosto w oczy. A ty rozpoznałaś błysk w jego oku. Bo każdy rozpozna błysk w oku swojej drugiej połowy. Zbliżył się do Ciebie, oparł swoje czoło o Twoje.
- Wiesz , że chyba za bardzo do Ciebie przywykłem, do Twojej bliskości , do Twoich pięknych oczu, do tego uśmiechu, aby teraz kiedykolwiek dać Ci odejść ?
Wasze usta się spotkały. Tak bardzo siebie pragnęły.
Niall wziął Cię na ramiona. Trzymał Cię na nich całując po szyi. Ty czułaś się bezpiecznie. Jak nigdy…  A on ? Nie podejrzewał, że dzięki miłości nauczy się tylu rzeczy : czym jest cierpliwość, strach ,akceptacja.




Lou xx ♥


Jesteś z Louisem już od ponad roku. Jednak ostatnio coś się dzieję. Nie spotykacie się już tak często, a nawet gdy już do tego spotkania dochodzi to nic się nie klei. Jesteś przygnębiona. Boisz się, że to oznacza koniec, ale najpierw musisz poważnie porozmawiać z Louisem. *biiiiiiiiiiiiiip* Poczta głosowa. Po raz kolejny.
Zarzucasz na siebie płaszcz i wychodzisz. Pada deszcz, jest szaro. Na ulicach jest pusto. Idziesz tylko ty, trzymając w ręku telefon, czekając aż zadzwoni.
Cała przemoknięta wchodzisz do kawiarni. Waszej ulubionej. To tu się poznaliście. To tu Lou … Ledwo powstrzymałaś się od płaczu. Siadłaś przy stoliku, znajdującym się koło okna. Patrzyłaś na rwące ‘ rzeki ’ pojawiające się na ulicy. Nagle w wejściu pojawił się Harry, najlepszy przyjaciel Lou. Od razu podszedł do Ciebie. Usiadł na krześle naprzeciwko. Ty byłas lekko zakłopotana.
- Musimy porozmawiać. Mamy problem.
- Jaki ? Taki że Louis mnie już nie kocha i nie umie powiedzieć mi tego w twarz ? Taki, że to wszystko było złudzeniem i on to sobie uświadomił ?
-  Co ? Nie , nie. Louis Cię kocha. Nad życie. Mówi że, przy Tobie znalazł swój skarb jakim jest miłość. Ale teraz …
Nie wiedziałaś co mówić, do tej pory byłaś pewna, że to będzie już koniec jednak teraz już nie miałaś pojęcia o co chodzi.
- Ale teraz Lou jest załamany. Czemu ty mu to zrobiłaś ? Przecież jesteś dla niego stworzona. Nawet ja to mówię, chociaż jestem o niego z lekka zazdrosny *lekko się uśmiech*
- Ja coś zrobiłam ? Za bardzo go kochałam ? Chciałam poświęcić dla niego wszystko ? Bo to dla mnie nie było przyzwyczajenie, czy jakieś spłacanie długu. To nie miało, nie ma definicji. Kocham go, po prostu kocham. Przez lata walczyłam z własnymi uczuciami bo bałam się smutku, cierpienia czy samotności. Jednak zawsze wiedziałam, że prawdziwa miłość jest ponad wszystkim, że ją kiedyś znajdę i lepiej umrzeć niż przestać kochać. Kiedy już go poznałam wiedziałam, że już chcę być z nim na zawsze… Chciałam zawsze mieć go przy swoim boku niezależnie od wszystkiego .
- Ale on Cię widział. Widział Cię z nim…
Zbladłaś. Nie widziałaś o co chodzi. Że niby ty zdradziłaś Louisa? Wybuchłaś śmiechem, a do tego tak głośno, że jakiś człowiek siedzący obok Was obrócił się w Twoją stronę z miną , jakby patrzył na idiotę, a raczej idiotkę. Ale tak naprawdę czułaś się jak idiotka. Może byłaś gdzieś z jakimś chłopakiem i tego nie pamiętasz ? Nie , przecież to niemożliwe. Odkąd jesteś z Louisem jedynymi osobami płci przeciwnej, z którymi rozmawiałaś był Twój starszy brat, tata i chłopaki z jego zespołu i … twój przyjaciel Tony ! Teraz już sobie uświadomiłaś… Wszystko zaczęło się psuć od momentu kiedy ty spotkałaś się z Tonym , po tym jak zostawiła go dziewczyna. Był wtedy załamany, a jako, że znacie się od małego zadzwonił do Ciebie i spotkaliście się w kawiarni nieopodal twojego domu. To wtedy Lou musiał Was widzieć…
- Harry, to nie tak jak on myślał …
- [ Twoje imię ] ! Louis kocha Cię jak nikogo innego. Naprawdę jesteś świetna dziewczyną , ale powiedz mi prawdę. Musze go jakoś przygotować…
-Ten chłopak, z którym mnie widział to mój przyjaciel, znam go od dziecka. Tego dnia zostawiła go dziewczyna. Był załamany. Zadzwonił do mnie i poprosił, żebym się z nim spotkała. Znam go na tyle dobrze, żeby wyczuć, że cos jest nie tak. Od razu po telefonie wyszłam i spotkałam się z nim… Lou mówił Ci gdzie nas widział ?
- Siedzieliście w kawiarni, nie daleko Twojego domu.
- Moje przypuszczenia się potwierdziły. On mnie widział z Tonym ! Przecież już mu o nim opowiadałam…
- Czyli … ty nie spotykasz się z żadnym innym ?
- Nie.
- Czyli… kochasz tylko Lou ?
- Tak. Tylko jego. Bo kiedy jest przy mnie, wszystko nabiera sensu…
W tej chwili spod stolika Harry wyjął telefon.
- Louis, idioto, słyszałeś ?
Rozłączył się i odłożył go na stół.
Usłyszałaś jak drzwi kawiarni ktoś otwiera. Odwróciłaś się. Przy wejściu stal Louis. Od razu Cię ujrzał. Przebiegł pomiędzy stolikami i już znajdował się przy Tobie. Poczułaś to Ciepło w środku, które towarzyszyło Ci zawsze gdy Lou znajdował się koło Ciebie.
- To ja już was zostawię. – powiedział Harry i wyszedł, obracając się jeszcze kilkakrotnie.
Wstałaś. Lou zbliżył się do Ciebie patrząc błagalnie w Twoje oczy. Mocno Cię obejmując , całował Cię po głowie.
- Lou, może wyjdziemy stąd ?
Louis nie odzywając się słowem wziął Cię na ręce i wyniósł wprost pod kawiarnianą markizę. Deszcze dalej padał. Z markizy ze wszystkich stron ciekły strumienie wody. Lou postawił Cię, po czym klęknął. Z okna przy którym staliście, wyglądali wszyscy ludzie, którzy byli w kafejce.
- [ Twoje imię ] , kochanie, przepraszam. Przepraszam Cię za to, że jestem o Ciebie zazdrosny, ale przecież zazdrość jest objawieniem miłości, zazdrość to rzecz normalna, choć życie uczy, że nikogo nie można mieć na własność. I właśnie tego się bałem.
Po Twoich policzkach kolejny raz płyną łzy. Tym razem to łzy szczęścia.
Lou wstał. Otarł Twoją twarz i delikatnie Cię pocałował. Ty mocno go przytuliłaś.
- Jak mogłeś takie cos podejrzewać? Przecież wiesz, że kochałam, kocham i będę kochać tylko Ciebie. Już zawsze.
Na twarzy Lou pojawiła się kropla, ale nie był ot deszcz. Teraz ty otarłaś mu łzę. Lou wziął Cię na ręce i wyniósł poza markizę. Ty nogami oplotłaś jego kolana i pośród strug deszczu lecących z nieba, na pustej ulicy staliście wy – wtuleni w siebie, całując się przeżywaliście te wspaniałe chwile . I zrozumiałaś , że świat jest wypełniony miłością, niezależnie od tego jak się ona objawia. To miłość wybacza i oczyszcza z win, a żadna miłość nie jest niepotrzebna. Siła miłości nigdy nie ginie – jej moc przeżywa wszystko i objawia się na wiele sposobów, ale nie warto o niej rozmawiać. Ona przemawia własnym głosem właśnie w takich chwilach, jaką ty właśnie przeżywałaś.




czwartek, 16 lutego 2012

Hazza xx ♥


Imagine o Harrym xx ♥
Zapowiada się zwykły letni dzień. Leżysz jeszcze w łóżku nie mając pojęcia co będziesz dzisiaj robiła. Bierzesz telefon do ręki : 10:10. Uśmiechasz się pod nosem i siadasz na łóżku. Wkładasz nogi w mięciutki kapcie i powoli zmierzasz do łazienki. Zatrzymuje Cię jednak dźwięk podjeżdżającego samochodu. Obracasz się na pięcie, żeby sprawdzić kto przyjechał. Ku Twojemu zdziwieniu pod sąsiedni dom podjechała ciężarówka z wielkim czerwonym napisem –PRZEPROWADZKI- .Wzruszając ramionami, jeszcze zaspana odeszłaś od okna. Przeciągasz się jeszcze i znowu słyszysz ten dźwięk. Znów podjeżdża jakieś auto. Wracasz do okna. Tym razem to auto osobowe. Drzwi się otwierają. Wysiada małżeństwo, które wygląda na wiek zbliżony do wieku Twoich rodziców. Ale to dla Ciebie nie jest ważne. Ważne, a raczej ważny jest chłopak, który wysiada z tyłu. Wysoki, kręcone włosy, na nogach granatowe Conversy. Za wszelką cenę próbujesz zobaczyć twarz, ale Ci się to nie udaje. Zdążyłaś zobaczyć tylko kawałek jego Ray-Banów. Teraz już bardziej rozbudzona udajesz się do łazienki.
- Śniadaaaaaaaanie !
- Już idę mamo !
Szybko zarzuciłaś na siebie męską koszulę i krótkie spodenki. Twoje włosy były słodko rozczochrane. Od rana wyglądałaś bardzo ładnie.
Zeszłaś na śniadanie. W kuchni unosił się zapach smażonego bekonu Twój tata już czytał gazetę przy stole, a młodsza siostra grzebała w płatkach śniadaniowych szukając niespodzianki, którą ty już zdążyłaś wyciągnąć. Było to chińskie ciastko z wróżbą. Jak zawsze w tych płatkach.
- Wiecie, że do domu obok wprowadzają się ludzie ?
- Dobrze, że nie kosmici. – odparł Twój tata śmiejąc się.
 Złapałaś za słoik nutelli stojący na stole. Na małą kromkę chleba położyłaś 4 duże łyżki ‘twojej ambrozji’
- Nie za dużo ? – spytał Twój tata, patrzący na każdy ruch.
- Nie, odchudzam się [śmiech]
- Chyba z kości na ości. – powiedziała Twoja mama.
Zdążyłaś zjeść już całą swoją porcję, a Twoja siostra dalej szukała niespodzianki. Wstałaś od stołu, podeszłaś do szafki nad umywalką, w której znajdowały się słodycze i wyjęłaś małe ciastko. Podałaś je siostrze.
- Masz tu swoją niespodziankę.
Dziewczynka wyciągnęła po ciastko swoje króciutkie rączki. Przełamała je na pół, chociaż miała z tym pewną trudność. Wyjęła karteczkę, która była w środku. Po chwili jednak Ci ja oddała.
- To chyba do Ciebie.
Na małym świstku papieru z odzysku widniał napis : ‘ To będzie ten jedyny
Taki mały skrawek, a może przynieść tyle uśmiechu. Schowałaś go do kieszeni i udałaś się do swojego pokoju. Podgwizdując lekko się pomalowałaś. Na nogi założyłaś trampki, włożyłaś słuchawki do uszu, jak najgłośniej puściłaś swoje ulubioną playlistę OneDirection i zaczęłaś tańczyć, a raczej się wygłupiać. Zaczyna się One Thing. Ty zaczynasz jeszcze bardziej szaleć.



………..
- Dzień dobry, chcieliśmy przywitać nowych sąsiadów i postanowiliśmy do państwa zajrzeć.
- O ! Witamy ! Proszę, zapraszam do środka.
- Ja jestem Anne Styles, a to mój mąż Robin. No i oczywiście nasza gwiazda – Harry.
- Mamo !
- Przepraszam synku ale jestem z Ciebie taka dumna !
- Bardzo miło państwa poznać. Ja jestem [ Imię i nazwisko Twojej mamy ], a ten z wąsem to [ imię Twojego taty ] , mój mąż [ śmiech ]. Ta mała, która chowa się za mną to Ola.
- Bardzo ładne imię ! Ale nie angielskie, prawda ?
- Dziękuję, tak, nie pochodzimy z Anglii. Jesteśmy z Polski.
- Oh, naprawdę dobrze mówi pani po angielsku.
- Jeszcze raz dziękuję. A może zostaniecie państwo na kawę ? Przy okazji poznacie naszą drugą córkę, [Twoje imię], jest na górze.
- O tak! Z przyjemnością.
Twoi rodzice i mała siostra oraz rodzice Harrego usiedli.
- Młodzieńcze, a może poszedłbyś po naszą drugą córkę ? Jej pokój jest naprzeciwko schodów.
- Z chęcią. – odparł Harry i od razu pognał na górę.
……………………..
- And you’ve got that ONEEEEEE THING ! – śpiewasz,  a raczej krzyczysz, nie podejrzewając , że ktoś za Tobą stoi. Odwracasz się i w tej chwili wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha. Nie. Gorzej. Stoisz jak słup. Z wrażenia nawet słuchawki wypadły Ci z uszu.
- Cześć, jestem Harry , aleeeee to już chyba wiesz [ śmiech ] Twoja mam kazała mi tu przyjść po Ciebie. Wprowadziliśmy się obok i przyszliśmy na wywiad, jak to moja mama nazwała, do sąsiadów [ śmiech ]
- Czeeeee…cze… Jestem [ Twoje imię ] .
- Słodkie *słodki uśmiech* Może jednak nie będziemy schodzić na dół i tu spokojnie porozmawiamy ?
- Jasne, usiądź, jak tylko masz gdzie…
Zrobiłaś się czerwona. Harry Styles był w Twoim pokoju. Ale nie od tego byłaś czerwona. Na razie jeszcze byłaś zbyt oszołomiona co się dzieje. Czerwona zrobiłaś się dlatego, że wiedziałaś, raczej że dochodziła to Ciebie tylko ta myśl, że w Twoim pokoju jest mega przystojniak, a ty jak zawsze masz bałagan. Okropny. Ale jemu to chyba nie przeszkadzało. Odwrócił krzesło w twoją stronę, ale gdy chciał już usiąść, podniósł z niego stanik. Zaczął się słodko śmiać i położył go na łóżku.
- Ładnie śpiewasz [śmiech]
- Słyszałeś ?

- Nie dało się nie słyszeć, ale naprawdę ładnie.

- Nie kpij proszę *uśmiech*
-A w ogóle co to za piosnka? Skądś ją znam, ale nie mogę sobie przypomnieć skąd [śmiech].
- Jest naprawdę świetna, z resztą jak wszystkie.
Dopiero teraz dotarło do Ciebie, że na Twoim krześle siedzi Harry Styles. Tak ten Harry. Słodki, kudłaty Harry. Byłaś podekscytowana, ale starałaś się tego nie okazywać. Oczy ci się świeciły. Dosłownie, czułaś to. Czułaś motyle w brzuchu. Albo właśnie trawiłaś nutellę. Nie umiałaś tego rozróżnić. Nie myślałaś. Patrzyłaś na Harrego, on coś mówił ale ty tego nie słyszałaś. Patrzyłaś na niego i uśmiechając się tylko przytakiwałaś.
- Czy ty mnie słuchasz ? Halo , ziemia do [ Twoje imię ].
- Oczywiście, że Cię słucham.
- To o czym teraz mówiłem ?
- Kocham Cię.
- Tak to też *uśmiech*
- Znaczy żartowałam [ śmiech ]
- Szkoda…
W tej chwili usłyszałaś jak mama Harrego go woła.
- Muszę już iść. Jeszcze się na pewno spotkamy.
Odprowadziłaś Harrego do drzwi, przy tym poznając jego rodziców. Przy wyjściu chłopak słodko się do Ciebie uśmiechnął i puścił oczko. Ledwo Twoja mam zamknęła drzwi, a ty pobiegłaś do swojego pokoju i dyskretnie wyjrzałaś przez okno. Rodziców Harrego nie było już widać, ale za to on stał pod Twoim oknem. Zobaczył Cię i spontanicznie pomachał. Ty z trudnością uniosłaś rękę i odmachałaś.
Leżysz na łóżku. Myślisz. Cały czas. ‘To musiał być sen’ , ale nie spodziewałaś się tego co nastąpi…
Twoi rodzice nie zdawali sobie sprawy z tego, że Twój wymarzony chłopak wprowadził się do sąsiedztwa. DO DOMU OBOK. Do Ciebie to już powoli dochodziło. Powoli. Na sama myśl, na Twojej twarzy pojawiał  się uśmiech.
Rozpływałaś się na łóżku, gdy nagle w Twoje drugie okno chyba ktoś puka. Zrywasz się z łóżka i pochodzisz do okna. Dosłownie parę metrów dalej z okna naprzeciwko wygląda Harry. Nie zastanawiasz się czym rzucał, mogłaby być to nawet cegła. Ważne, że ON znowu chciał Cię widzieć. Wcześniej nawet nie pomyślałaś, że jego pokój może być na vis-a-vis Twojego. Za dużo spełnionych marzeń na jeden dzień. Zaczęłaś się śmiać. Przypomniał Ci się tytuł niedawno przeczytanej książki, a mianowicie ‘ Miłość puka do twych drzwi ‘ .
- Raczej okna. – powiedziałaś na głos i otworzyłaś je szeroko. Razem z nim wydawało Ci się, że otwierasz swoje serce. Słońce oświetliło Twój pokój, a miłość-całe Twoje ciało… od roku nie czułaś tego samego. Od tej pamiętnej chwili…
- Hej zamyślona ! No popatrz jaki mam piękny widok. [śmiech]
Zrobiłaś się czerwona, a do tego znowu zapomniałaś języka w buzi. Udało ci się tylko zaśmiać.
- A ty nic nie powiesz? – zapytał słodko smutny Harry.
- Ja też, nareszcie. – powiedziałaś, drżącym głosem, a rękami opierając się parapetu, aby przypadkiem nie zemdleć.
- Coś czuję, że będzie mi się tu bardzo dobrze mieszkało.
- Mam taką nadzieję *uśmiech*
- Mam pomysł ! Może pokarzesz mi okolicę ? Zrobilibyśmy sobie dłuższy spacer, co ty na to? Pokazałabyś mi miejsca, w które później mógłbym brać dziewczyny.
Mimo tego, że Harry żartował, lekko posmutniałaś.
- Jasne, z wielka chcęcią.
………

Pół godziny później chłopak czekał już pod Twoimi drzwiami.
- Pa mamo ! Idę pokazać okolicę Harremu !
- Dobrze, dobrze, tylko się znowu kurka nie zakochaj ! Bo trzeba przyznać, że Harry jest słodziutki! [śmiech]
- Za późno… -wyszeptałaś.
Otwierając drzwi lekko odskoczyłaś, ale to nie było spowodowane strachem.
- Przestraszyłaś się mnie ?
- Nie, nie ma czego [śmiech]
I ruszyliście. Chodziliście ulicami Twojego, znaczy już waszego osiedla. Znałaś każdy zakamarek. Z każdym związane było jakieś Twoje wspomnienie. Często były one śmieszne. Wiadomo, każdy gdy był dzieckiem robił różne głupie rzeczy. Harry słuchał Cię uważnie. Mało się odzywał, ale to chyba dlatego, że nie chciał Ci przerywać, bo opowiadałaś naprawdę ciekawie. Tak jakbyś była przewodnikiem. Przewodnikiem po własnym życiu.
Doszliście do małego parku nad stawem. Słońce zachodziło.
- A tutaj prawie się utopiłam – mówiąc to parskasz śmiechem.
- Nie śmiej się ! Gdyby tak było to… nie poznałbym Cię.
Zatrzymałaś się. Może to przez słowa Harrego, ale był chyba inny powód. Wszystko wróciło. Wszystkie wspomnienia. Po Twoim policzku zaczęły płynąć łzy. Chłopak to zauważył.
- Co jest ? Coś źle powiedziałem ?
- Nie wręcz przeciwnie, ale… tutaj.
- Tutaj znowu się prawie zabiłaś ?
- Nie…
Trzęsłaś się. Przed Twoimi oczami pojawiało się to wszystko. Wszystkie chwile spędzone tu razem. Łzy płynęły po twojej twarzy coraz większymi strugami.
- Czy człowiek może zdusić w sobie ból po stracie ?
- Tak... – odparł cicho Harry.
- Nie, lecz może cieszyć się tym co zyskał. Najczęściej jest to doświadczenie. Wiesz, że następnym razem nie popełnisz tych samych błędów. Najczęściej zaczynamy cierpieć, gdy oczekujemy, że inni będą nas kochać tak, jak my sobie to wyobrażaliśmy, a nie w sposób jaki objawia się miłość. Bo gdy zaczynamy ustalać zasady, według których ma się ona ujawniać, znika.
- To wspomnienie związane z tym miejscem, domyślam nie jest zbyt miłe.
- Tak , nie jest zbyt miłe, Dokładnie w tym miejscu, dokładnie rok temu chłopak mnie zostawił. Tak bez wytłumaczenia. Kochałam go, ale straciłam chyba tylko czas oczekując czegoś w zamian.
- Musiał być kompletnym idiotą … Zostawić Ciebie ?
Chłopak patrzył Ci głęboko w oczy. Widziałaś, że jego są zaszklone, że powstrzymuje się od płaczu. Zbliżył się do Ciebie jeszcze bardziej. ‘ You are so beautiful …’ z jego ust popłynęła ta piękna melodia, po czym powiedział:
- Widziałem Cię już wcześniej. Twoją uśmiechniętą twarz, kiedy bawiłaś się z siostrą za twoim domem, kiedy pomagałaś swojej mamie robić coś w ogrodzie. Nie miałem z początku ochoty jeździć i oglądać ten dom. Ale wtedy…wtedy kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłem, ciągle trułem rodzicom, czy nie trzeba czegoś tu wykończyć. Chciałem Cię tylko zobaczyć… Gdy Cię zobaczyłem uwierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia, moje serce cicho powiedziało Twoje imię, czułem, że tam jesteś i będziesz * pokazując na serce*. A dlaczego wysłuchałem tego szeptu ? Bo wiedziałem, że tam skarb Twój gdzie serce Twoje.
Objął Cię. Twoje serce jeszcze bardziej przyspieszyło. Ale już nie drżałaś. W jego objęciach czułaś się bezpieczna. Jak nigdy dotąd. Jak nigdy… Oparł swoje czoło o Twoje. Patrzyłaś w jego piękne oczy. Widziałaś tylko je. Chciałaś tylko je widzieć. Już zawsze. Chciałaś widzieć je budząc się rano. Chciałaś widzieć ich blask zasypiając. Na swoich wargach poczułaś jego usta. Trafiły na swoje miejsce. Zamknęłaś oczy. Już o niczym nie myślałaś. Obchodziła Cię tylko ta chwila. Harry powoli zabrał swoje wargi i mocno Cię obejmując, wyszeptał Ci do ucha :
- Nie jest trudno odbudować życie po stracie. Wystarczy uświadomić, że możemy działać wciąż z taką samą siłą jak dawniej i wykorzystać ją z pożytkiem dla nas.
Oparłaś głowę na jego ramieniu. On całował cię po policzku. Zastygliście. W oddali słyszeć było ` Shut the door , turn the light off, I wanna be with you , I wanna feel your love… ` Czułaś, że niczego Ci nie brakuje. Może tylko małego słoiczka nutelli. I łyżki.

CDN. : >